Geneza prowincji Grenzmark Posen-Westpreussen

Geneza prowincji Grenzmark Posen-Westpreussen

GENEZA I KIERUNEK DZIAŁANIA WŁADZ PROWINCJI GRENZMARK POSEN-WESTPREUSSEN DO ROKU 1933

Klęska Niemiec w I wojnie światowej zmobilizowała wszystkich nacjonalistów, zmierzających do utrzymania w niezmienionym stanie wschodnich granic. Powstało też szereg w tym względzie projektów. Projekt powołania do życia odrębnego tworu politycznego „Państwa Bałtyckiego”, złożonego ze wschodnich prowincji Niemiec a konkretnie Prus Wschodnich, Zachodnich a następnie Kurlandii i Liwlandii oraz Litwy, powstał już w styczniu 1919 r.

Jego zasadniczym celem miało być, jak to precyzowano, po-wstrzymanie naporu bolszewizmu do Europy z jednej strony, z drugiej zaś niedopuszczenie do rozprzestrzenienia się państwa polskiego w kierunku Bałtyku. Naturalnie tego rodzaju koncepcja nie miała szans powodzenia, gdyż w zasadzie decyzje w sprawie Niemiec państw koalicji już zapadły, tym niemniej świadczyć to może, że szukano wszelkich dróg by nie dopuścić do powstania państwa polskiego z dostępem do morza. Nie udana koncepcja „Państwa bałtyckiego” nie odwiodła zwolenników utrzymania wschodnich prowincji Niemiec do wystąpienia z inną koncepcją a mianowicie powołania do życia państwa związkowego pod nazwą Wschodnie Niemcy (Bundesstaat Ostdeutschland). W skład jego wejść miały Prusy Wschodnie, Zachodnie i obszar rejencji bydgoskiej. Powoływano się tu na tradycje dawnego państwa krzyżackiego, stanowiącego ochronę całych Niemiec przed naporem słowiańszczyzny i mniej więcej granice te starano się utrzymać.

Zagadnienie to wystąpiło raz jeszcze w formie bardziej sprecyzowanej na posiedzeniu reprezentantów Rad Ludowych Prus Wschodnich, jakie się odbyło w Malborku 28 maja 1919 roku. Rozważano tu różne możliwości rozwiązania sytuacji, w jakiej się znajdą mieszkańcy wschodnich prowincji byłej Rzeszy Niemieckiej, w wypadku, gdy rząd podpisze traktat pokoju. Jedna z nich, to możliwość znalezienia się w granicach państwa polskiego, gdyż przewidywany plebiscyt mógł okroić dotychczasowe terytorium prowincji wschodnich. Jeżeli Niemcy zerwą się do powstania, to wówczas będą niewielkie szanse powodzenia, ponieważ połączone siły Polski i państw Ententy będą nie do pokonania. Pozostawała więc trzecia możliwość utworzenia samodzielnego Państwa Wschodniego (Oststaates). Uważano, że dla tych celów uda się pozyskać i Polaków zamieszkałych na terenach wschodnich prowincji niemieckich, którzy, jak przypuszczano, obawiają się połączenia z dawną Kongresówką. Dotyczyło to w szczególności robotników, którzy nie chcą tracić swych zdobyczy socjalnych. „Państwo Wschodnie” zorganizowane być miało na zasadzie równouprawnienia wszystkich uczestniczących w nim narodów. Pozostawało jednak nierozstrzygnięte, kiedy i gdzie z tego rodzaju propozycjami wystąpić.

W każdym razie projekt ten znalazł się także w sferach rządowych z tym jednakże dodatkiem, że wspomniane „Państwo Wschodnie” jako ratunek niemczyzny na tych terenach, tj. Prus Wschodnich, Zachodnich, Poznańskiego, Śląska (choć z tego ostatniego można było zrezygnować przy ustalaniu granic państwa), jak również rejencji koszalińskiej (którą projektowano do tego państwa przyłączyć), miało trwać tak długo, aż prędzej czy później rozpad- nie się państwo polskie.

Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, iż w ówczesnej sytuacji Niemiec tego rodzaju projekty nie były realne, tym niemniej wywarły pewien wpływ na dalsze dążenia i projekty, które zmierzały do utrzymania samej nazwy utraconych prowincji na wschodnich terenach Niemiec.

Określone zdobyczami powstańczymi, granice zachodnie Wielkopolski zagwarantowane zostały w rozejmie z 16 lutego 1919 r. i stanowiły podstawę do wytyczenia granicy polsko-niemieckiej. Uchwała niemieckiego Zgromadzenia Narodowego w Weimarze z 23 czerwca 1919 r. i podpisanie dnia 28 czerwca 1919 r. traktatu wersalskiego kładło kres dotychczasowym walkom. Istniejące do tego czasu władze i urzędy niemieckie na terenach przyznanych Polsce czyniły przygotowania do ewakuacji. Sprawa ostatecznego ustalenia granicy pomiędzy obydwoma państwami przeciągnąć się miała jeszcze na dłuższy okres czasu. Władze niemieckie tymczasem starały się możliwie szybko przeprowadzić zmiany w podziale administracyjnym prowincji, aby po ostatecznym ustaleniu granic te powiaty, które pozostały po obu stronach polskiego Pomorza, przyłączyć do graniczących prowincji pruskich.

Na dzień 28 marca 1919 r. zwołana została do Gdańska konferencja, której celem było omówienie wszystkich spraw związanych z wykonaniem postanowień traktatu pokojowego na wschodnich terenach Niemiec. Udział w niej wzięli: nadprezydent rejencji w Gdańsku Schnackenburg, nadprezydent rejencji w Królewcu von Batocki, prezydent rejencji w Olsztynie von Oppen, prezydent rejencji w Bydgoszczy von Bülow, nadprezydent rejencji w Kwidzyniu von Schilling, dr Loehrs z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, dr Zechlin z Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz nadburmistrz Gdańska Sahm. Prócz wymienionych wyżej nadprezydentów i prezydentów rejencji w konferencji wzięło też udział kilku wyższych urzędników wymienionych tu rejencji, a ze strony armii majorzy: Carlsen i Knochenhauer z korpusu armii Północ, pułkownik Stapft, szef sztabu generalnego XVII korpusu, major Liebmann z XVII korpusu z Gdańska oraz kapitanowie Lieber i Höfer z komendy XX korpusu armii.

W wyniku tej narady postanowiono, że w Gdańsku utworzona zostanie przy nadprezydencie centrala, kompetentna do jednolitego opracowywania wszystkich ogólnych spraw związanych z terenami, które miały być odstąpione Polsce, lub na których odbyć się miał plebiscyt. Sprawy dotyczące bezpośrednio terenów plebiscytowych opracowywać miano w Kwidzyniu i Olsztynie. Dowództwu korpusu armii „Północ” polecono powołać w Gdańsku odpowiedzialnego przedstawiciela w celu zapewnienia stałej współpracy wojska z utworzoną centralą. Uzgodniono również i uznano za celowe zwlekać jak najbardziej z wycofaniem wojsk ze wspomnianych wyżej terenów. Niemieckie oddziały wojskowe pozostawać miały także i w Gdańsku, gdyż w traktacie pokojowym nie było nakazu wycofania ich z tego miasta. Postanowiono również, by żołnierze, którzy mieszkali na terenach plebiscytowych, zostali możliwie jak najpóźniej zwolnieni ze służby, a odpowiednie władze w Berlinie (prawdopodobnie Schutzbund) sprawdzić miały dokładnie miejsce zamieszkania ochotników zgłaszających się do „Grenzschutzu”. Ochotników tych bez ich zgody nie wolno było zwalniać ze służby. Widać więc z postanowień konferencji w Gdańsku, że władze cywilne prowincji, w której miał się odbyć plebiscyt, czyniły gorliwe przygotowania, by wypadł on dla nich jak najpomyślniej. Z tych też względów starano się utrzymać na terenach plebiscytowych i w Gdańsku, przyszłym wolnym mieście, oddziały wojskowe i nie zwalniać z nich żołnierzy, którzy pochodzili z terenów plebiscytowych. Prawdopodobnie chodziło o to, by dopiero w odpowiednim momencie mogli się tam stawić, a nie rozproszyć po całym terytorium Niemiec.

W jednej jeszcze sprawie powzięto decyzję na konferencji w Gdańsku. Zebrani tam wyżsi urzędnicy prowincjonalni zgodzili się, iż dla dalszej przyszłości jest rzeczą pożądaną, by utrzymać pojęcia Poznań i Prusy Zachodnie dla tych resztek ziem, które z nich w granicach Niemiec pozostały. Uważano za celowe, aby z kawałka dawnych prowincji Prus Zachodnich i Poznańskiego, a więc niemieckiego kawałka koło Lęborka, z części powiatów człuchowskiego, wschowskiego aż do babimojskiego, utworzyć pewien rodzaj namiestnikostwa (Statthalterschaft Westpreussen- Posen) lub też okręg rejencji pod nazwą Westpreussisch-Posensches Grenzland. Gdyby części Prus Zachodnich pozostały po plebiscycie — który, jak spodziewano się, zostanie tam przeprowadzony — przy Niemczech, wówczas w obrębie Prus Wschodnich zachowają one nadal swoją odrębność. Od chwili podpisania traktatu wersalskiego i wykonania jego postanowień, sprawujące dotychczas rządy na tych terenach władze niemieckie starały się, ażeby nie poszło w niepamięć, że ziemie, które obecnie przypaść miały powstającemu państwu polskiemu, należały niegdyś do państwa niemieckiego.

Pruskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych interesowało się przebiegiem konferencji w Gdańsku i propozycjami związanymi z organizowaniem przekazania wspomnianych ziem władzom polskim. W telegramie do nadprezydenta rejencji w Gdańsku, wysłanym 30 czerwca 1919 r., ustosunkowano się do wniosków konferencji, która odbyła się dwa dni wcześniej. Do prowadzenia prac przygotowawczych na przyszłych terenach plebiscytowych proponowano powołać specjalnego komisarza z siedzibą w Gdańsku. Interesowało się również Ministerstwo projektami co do losu pozostałych przy Rzeszy skrawków dawnych prowincji Prus Zachodnich i poznańskiej. Nie uważano jednak w Ministerstwie za właściwe i celowe tworzenie z nich odrębnego okręgu administracyjnego. Skrawki te miały być przyłączone, i to bezzwłocznie, do najbliższych prowincji.

Jasno sprecyzowane stanowisko Pruskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, sprzeciwiającego* się tworzeniu odrębnego okręgu administracyjnego, bynajmniej nie położyło kresu wysuwanym w tym względzie projektom. Radca rejencji Prus Zachodnich pisał w liście z dnia 2 lipca 1919 r. do nadprezydenta, nawiązując do telegramu z dnia 30 czerwca 1919 r., że należy z całą stanowczością dążyć, aby w jakiejś formie utrzymać okręg, który by nosił historyczną nazwę Posen-Westpreussen. Byłoby to, jego zdaniem, idealne połączenie przeszłości z teraźniejszością, a związku tego nie należy za żadną cenę zrywać. Zresztą i społeczeństwo niemieckie wyrażało życzenie, aby nazwa ta została utrzymana jako mobilizujący świadectwo przeszłości i nadzieja na przyszłość.

Cele powołania nowego okręgu administracyjnego coraz jaśniej się precyzowały. Konieczność utworzenia właśnie takiego okręgu uzasadniano jeszcze nader naiwnie tym, że pozwoli to nawiązać lepsze i bardziej bezpośrednie stosunki z Polską aniżeli w wypadku, gdyby prowincja nazywała się brandenburską czy pomorską. To ostatnie twierdzenie obliczone było chyba na zneutralizowanie w pewnym sensie przeciwników tworzenia prowincji, obawiających się konfliktu z Polską.

Nie zrezygnował ze starań utworzenia odrębnego okręgu administracyjnego o nazwie utraconych prowincji także i prezydent rejencji w Bydgoszczy, von Bülow. Był on głównym, aczkolwiek ukrywającym się nieco, orędownikiem tej sprawy i wy- daje się, że akcja jego w tym kierunku była głęboko przemyślana. Z jednej strony starał się zjednać dla swych projektów niechętnie ustosunkowane Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, z drugiej doprowadzić do tego, aby i poparcie dla projektu wyraziła opinia publiczna. Sam Bülow w piśmie do ministra spraw wewnętrznych, datowanym 7 lipca 1919 r., stwierdzał, że z pozostałej przy Niemczech części prowincji Prus Zachodnich i Poznańskiego, bez powiatów wschowskiego i babimojskiego, powinno się utworzyć okręg rejencji pod nazwą Ostmark ze stolicą w Pile i włączyć do prowincji brandenburskiej. Zdawał sobie jednak sprawę z trudności z tworzeniem w tym właśnie czasie nowej rejencji, której ani położenie geograficzne nie było zbyt szczęśliwe, ani powierzchnia odpowiednio wielka. Niemniej był zdania, że momenty polityczne przemawiające za tym projektem są tak silne, że należy im poświęcić jak najwięcej uwag. Prezydent nie pisał wyraźnie o jakie to „momenty” chodzi, ale wyjdą one na jaw w głosie „opinii publicznej”, popierającej intencje prezydenta.

Wiadomość o projekcie utworzenia z pozostałych przy Prusach resztek prowincji rejencji Posen-Westpreussen przekazana została z Bydgoszczy do Piły zaraz w dniu konferencji, tj. 28 czerwca. Miasto to, położone centralnie w granicach projektowanej rejencji, miało stać się siedzibą władz. Naturalnie, propozycje podniesienia tego niewielkiego miasta do rangi stolicy rejencji wzbudziło bardzo przychylne nastroje i duże nadzieje na jego rozwój wśród tamtejszych władz i mieszkańców. Gdy więc 1 lipca 1919 r. zapadła decyzja o włączeniu tych ziem do prowincji brandenburskiej, pomorskiej i Śląska, nadburmistrz Piły dr Krause, pisał do pruskiego ministra spraw wewnętrznych, iż nie należy dopuścić do tego, by prowincje te (Prusy Zachodnie i Poznańskie) zniknęły z politycznej karty Niemiec. Ich nazwy muszą być utrzymane w nadziei, że kiedyś dorosną one do tych rozmiarów, jakie miały poprzednio. Stwierdzał on dalej, że Piła pozostała jedynym większym miastem z dawnych prowincji poznańskiej i zachodnio-pruskiej, że podejmie się on zadania skupienia wszystkich pozostałych przy Niemczech części dawnych prowincji oraz całej niemczyzny na wschodzie. W tym jasnym stwierdzeniu nadburmistrza Piły już całkiem wyraźnie, bez ogródek został cel utworzenia nowego okręgu administracyjnego określony. Jeszcze do-bitniej uwydatnił to drukowany memoriał, który nadburmistrz Piły przesłał 31 lipca 1919 r. ministrowi spraw wewnętrznych. Podkreślono w nim, że na mocy traktatu pokojowego odpadła na rzecz Polski znaczna część ziem należących do Rzeszy, a około 1,5 miliona Niemców stało się obywatelami obcego, wrogiego Niemcom państwa. Z terenów wspomnianych wyżej dawnych prowincji pozostało tylko 0,5 miliona Niemców. Straciliby oni swą ojczyznę, gdyby zostali włączeni do innych prowincji Prus. Znowu powtarzały się te same argumenty za utworzeniem prowincji, która by nosiła nazwę utraconych ziem i w ten sposób na każdym kroku przypominała o niemieckiej pracy, niemieckiej pilności i niemieckiej kulturze. Tu też znalazłoby się miejsce dla wszystkich urzędników i nauczycieli, którzy pracowali niegdyś na zajętych obecnie przez Polskę ziemiach. Nic więc dziwnego, że prezydent rejencji w Kwidzyniu oraz zatrudnieni tam urzędnicy, we wniosku do ministra spraw wewnętrznych wysłanym w dniu 21 lipca 1919 r. przytaczali wszystkie elementy polityczne tego problemu, natomiast powołanie nowej rejencji z dawnymi urzędnikami z terenu prowincji poznańskiej i zachodniopruskiej uważano za samo przez się zrozumiałe. Nowy okręg administracyjny składać się miał z części powiatów: chojnickiego, człuchowskiego, złotowskiego, wałeckiego, trzcianeckiego, z powiatu miejskiego Piły, skwierzyńskiego oraz części powiatów międzyrzeckiego i babimojskiego. W powiatach tych mieszkało według pierwszych obliczeń łącznie 300.000 mieszkańców, a więc więcej aniżeli w rejencji Stralsund, która liczyła 250.000 mieszkańców. Południowa część prowincji poznańskiej pozostałej przy Niemczech powinna należeć do Śląska. Centrum nowo utworzonej rejencji byłaby Piła, licząca 34.000 mieszkańców i posiadająca dobre połączenia kolejowe. Istniała przy tym od dawna ścisła współpraca gospodarcza pomiędzy Piłą a Wałczem, Złotowem i Człuchowem.

Nacisk wyższych urzędników rejencji, znajdujących się jeszcze na ziemiach przyznanych traktatem wersalskim Polsce, zmuszonych do przekazania władzy Polakom, konieczność ulokowania w Rzeszy urzędów znajdujących się w Bydgoszczy, a wreszcie momenty polityczne, o których wspominaliśmy wyżej, przekonały ostatecznie rząd pruski, że należy zgodzić się na utworzenie rejencji Grenzmark Posen-Westpreussen. Nie myślano więc początkowo o odrębnej prowincji, ale tylko o rejencji wchodzącej w skład prowincji, której jeszcze nie ustalono. Po raz pierwszy użyto tej nazwy, która następnie przyjęta została dla pozostałych przy Niemczech części ziem. Minister spraw wewnętrznych w piśmie z dnia 2 sierpnia 1919 r., skierowanym do prezydenta rejencji bydgoskiej V. Bülowa, polecił mu, aby tymczasowo zarządzał z Piły jako całością powiatem wałeckim, częścią powiatu człuchowskie- go i złotowskiego, skrawkami powiatów chodzieskiego, czarnkowskiego i wieleńskiego, powiatem skwierzyńskim, częścią powiatu międzyrzeckiego, babimojskiego i wschowskiego. Skrawki powiatu chodzieskiego, czarnkowskiego i wieleńskiego zarządzane miały być tymczasowo przez urzędnika mianowanego przez prezydenta rejencji, a na siedzibę władz administracyjnych dla wymienionych tu skrawków powiatu wybrano Trzciankę. Pozostałą przy Prusach częścią powiatu babimojskiego miał zarządzać landrat powiatu sulechowskiego. Do uregulowania była sprawa powołania odpowiedniej liczby urzędników dla tworzącego się w Pile ośrodka administracyjnego. Ministerstwo spraw wewnętrznych jeszcze nie podjęło decyzji o powołaniu nowej rejencji. Sam jednak fakt, że mimo pierwotnego sprzeciwu zgodziło się ono, by Piła stała się centrum administracyjnym dla resztek prowincji poznańskiej i zachodniopruskiej, które pozostały przy Prusach, zakładał, że liczono się już z możliwością utworzenia odrębnej jednostki administracyjnej. Ponadto do miasta tego miały się przenieść urzędy dawnej rejencji zachodniopruskiej z Bydgoszczy.

Projekt powołania tymczasowego ośrodka administracji w Pile i włączenia wymienionych tu powiatów nie u wszystkich spotkał się z życzliwą aprobatą. Landrat sulechowski von M o u b a r t donosił do magistratu miasta Piły, że pozostała przy Prusach resztka powiatu babimojskiego życzy sobie przyłączenia do powiatu sulechowsko-świebodzińskiego, a tym samym do prowincji brandenburskiej. W żadnym przypadku nie chciano przyłączenia do mającej powstać rejencji, podkreślając, że względy gospodarcze i polityczne ściślej łączą ten teren z prowincją brandenburską. 

To samo dotyczyło powiatu złotowskiego, którego landrat w piśmie z dnia 6 listopada 1919- roku, skierowanym do prezydenta rejencji w Kwidzyniu, donosił, że sejmik powiatowy z radością przyjął wiadomość, że Złotów ma być przyłączony do Pomorza. O stanowisku tym miał on donieść odpowiednim władzom.

Przeciwko utworzeniu odrębnej rejencji wypowiedzieli się przedstawiciele Partii Socjaldemokratycznej (Sozialdemokratische Partei Deutschlands) i Demokratycznej Niemieckiej Partii (Deutsche Demokratische Partei) z powiatu wałeckiego. W sprawie tej wysłali oni pismo z datą 7 sierpnia 1919 roku. Uzasadniali swe stanowisko, opierając się na opinii duchownego katolickiego, który długie lata prowadził walkę o niemieckość tych ziem, że pozostałe przy Prusach resztki prowincji są w znacznej większości katolickie i w tutejszych kołach Partii Centrowej (Zentrumspartei) mówi się, iż urzędnicy tu zatrudnieni muszą być wyznania rzymsko-katolickiego. Wspomniany wyżej duchowny przeciwny był rządom katolików i Centrum z powodu zagrożenia niemczyzny na tych terenach. Podawał na przykład fakt, że jego krewni, którzy wyrośli w niemieckim otoczeniu, po zetknięciu się z polskością i w następstwie wspólnoty wyznaniowej stali się bojowymi Polakami. Przedstawiciele wymienionych partii nie chcieli tego wypadku uogólniać, niemniej wskazywali na grożące z tej strony niebezpieczeństwo. Przychylając się do spostrzeżeń duchownego katolickiego, opowiadali się za włączeniem tych ziem — jako dwa okręgi graniczne — do Pomorza i Brandenburgii. Z punktu widzenia politycznego ludność tych ziem, pozostająca pod wpływem Centrum, była bardzo konserwatywna. Obawiano się, że na tych terenach obydwie partie demokratyczne będą zaledwie zdolne do życia. Sądzono, że dotychczasowy zwierzchnik kościelny katolików, biskup poznański, starać się będzie o zwiększenie wpływów polskich na tych ziemiach. Była tu więc odwrotna sytuacja niż wcześniej na Śląsku, gdzie rozciągała się władza biskupa niemieckiego. Te wszystkie względy partyjno-polityczne przemawiały zatem za przyłączeniem tych ziem do Brandenburgii i Pomorza. Jak widać z tego, lokalni przywódcy wymienionych wyżej partii politycznych dobrze sobie zdawali sprawę ze swej słabości na omawianych terenach, głównie rolniczych, bez przemysłu i pozostających pod wpływami partii katolickich i junkierskich.

Potwierdzało te spostrzeżenia wysłane w dniu 10 sierpnia 1919 r. pismo przewodniczącego Centrum z powiatu wałeckiego, Mallacha, do pruskiego ministra spraw wewnętrznych. Podawał on ministrowi do wiadomości, że 3 sierpnia 1919 r. odbyło się w Wałczu zebranie przedstawicieli partii; postanowiono wystąpić do ministra z prośbą o powołanie osobnej prowincji pod nazwą Provinz Posen-Westpreussen. Uzasadnienie tej prośby przedstawicieli katolickiego Centrum podane było bez ogródek.

Mówił on, że:

okaleczona przez polski rabunek Marchia Wschodnia stać będzie przed naszymi oczyma jak wiecznie żyjąca skarga i przypominać o zemście za krzywdę wyrządzoną niemieckiemu narodowi.

W żądanej prowincji można będzie zapewnić schronienie i pracę urzędnikom z przypadłych Polsce ziem. Tak więc przyszła prowincja, o nazwie dawnych prowincji pruskich, przypadłych obecnie Polsce, miała stale przypominać krzywdę wyrządzoną Niemcom i myśl o odwecie.

Ale nie tylko na płaszczyźnie politycznej toczyła się walka za czy przeciw utworzeniu prowincji. Powołanie jej wiązało się również ze sprawą siedziby władz, a więc awansem miasta do rangi stolicy rejencji, co w dużej mierze zapewniłoby mu ożywienie gospodarcze. Dlatego też dwa większe miasta ubiegały się o ten zaszczyt: Piła i Wałcz. Piła była już w zasadzie desygnowana na stolicę przyszłej prowincji, ale Wałcz nie chciał ustąpić. W imieniu rady miejskiej przewodniczący Neuhann i burmistrz Sperling w imieniu magistratu wałeckiego wysłali 15 sierpnia 1919 r. prośbę do ministra spraw wewnętrznych o wybranie Wałcza na siedzibę władz rejencji i Wyższego Sądu Ziemskiego (Oberlandesgericht). Uzasadniano prośbę nie tylko centralnym położeniem Wałcza (co dotyczyło i Piły), ale również jego dobrymi połączeniami kolejowymi. Wspomniano, że są wolne budynki koszarowe oraz pomieszczenie po katolickim seminarium nauczycielskim. Nie zachodziła obecnie potrzeba kształcenia nauczycieli wyznania rzymsko-katolickiego, ponieważ znaczna część ziem z ludnością tego wyznania została przy Polsce. Burmistrz Piły natomiast na krótko przedtem stawił do dyspozycji przyszłej rejencji budynki zakładu dla głuchoniemych dzieci, których było niewiele i zresztą miały być przeniesione do Człuchowa. Budynki te liczyły łącznie 60 dużych pokoi oraz mieszkania dla urzędników. Ponadto sądził on również, że do dyspozycji władz oddać będzie można budynki koszar.

W tej sytuacji ministerstwo spraw wewnętrznych uważało za konieczne zwołać konferencję w celu omówienia spraw pomieszczeń dla ewakuującej się do Piły rejencji z Bydgoszczy. Konferencja odbyła się 18 sierpnia 1919 r. w Berlinie, a udział w niej wzięli: landrat powiatu pilskiego Krause, landrat powiatu wałeckiego Schulte-Heuthaus, a z ramienia prezydenta rejencji Bülowa — radca szkolny Polack oraz prowincjonalny radca szkolny Fischer. Szkolne kolegium prowincjonalne w Gdańsku reprezentował radca Kolbe, a ministerstwo wojny oraz intendenturę II korpusu armii w Szczecinie — upełnomocnieni przedstawiciele. W wyniku konferencji ministerstwo spraw wewnętrznych zwróciło się 9 września 1919 r. do ministra wojny Rzeszy (Reichswehrminister) Noskego z prośbą o opróżnienie koszar lotniczych w Pile; podkreślano przy tym, że jest to sprawa poważna i pilna, gdyż niemiecka ludność ziem, na których bądź odbędzie się plebiscyt, bądź też bez niego będą one oddane wrogowi, pokładała całą nadzieję w tym, że w ojczyźnie nie będą pozostawieni własnemu losowi. Pisał dalej minister, iż z tych względów istnieje zamiar utworzenia specjalnego okręgu rejencji pod nazwą wschodni teren graniczny (Grenzgebiet Ost). Przez ten fakt podtrzymana będzie nadzieja Niemców ż tamtej strony granicy na zadzierżgnięcie silniejszych więzów z ojczyzną. Powołanie do życia rejencji nastąpiło w porozumieniu ze wszystkimi poczuwającymi się do niemieckości elementami, wszystkimi warstwami społecznymi i partiami na tym terenie. Szczególnie w Prusach Zachodnich i na ziemiach położonych nad Notecią przywiązywano do tego faktu dużą wagę.  Pruskie ministerstwo spraw wewnętrznych po raz pierwszy wyraźnie stwierdziło, że jest projekt utworzenia odrębnego okręgu administracyjnego. Jeszcze 23 sierpnia pisał von Bülow z Bydgoszczy do wspomnianego ministerstwa, że zorganizować się ma w Pile pod jego kierunkiem zarząd skrawków ziem dawnej prowincji poznańskiej i zachodnio-pruskiej jako stopień poprzedzający utworzenie rejencji. Prosił więc o wydanie generalnego zarządzenia w tej sprawie, które byłoby podstawą do działania. W kilka dni później, 9 września 1919 r., już po konferencji berlińskiej powoływał się Bülow na fakt, że jako prezydent rejencji bydgoskiej upoważniony został decyzją rządu pruskiego do zorganizowania tymczasowo rejencji w Pile. Ponieważ jednak wojsko nie oddało koszar, plan ten mógł upaść z uwagi na brak pomieszczeń. I tu Bülow nie tylko powtórzył znane dotychczasowe argumenty polityczne, ale wzbogacił je o nowe. Podkreślił, że Niemcy na terenach odstąpionych Polsce oraz na skrawkach dawnych prowincji zachodniopomorskiej i poznańskiej dużą wagę przywiązują do utworzenia tej prowincji. Obiecują sobie pielęgnowanie i nawiązanie najbardziej ścisłych stosunków pomiędzy państwem niemieckim a ludnością niemiecką, zamieszkałą w granicach polskich. W oczekiwaniu na to, że państwo polskie w krótkim czasie upadnie, widzieli oni w rejencji pilskiej rodzaj placówki (Ausnahmestellung), a w zatrudnionych w pilskiej rejencji urzędnikach — jakby kadrę gotową do obsadzenia urzędów na ziemiach, które zamierzali ponownie zagarnąć. Urzędnicy w pilskiej rejencji w dużej mierze przeniesieni byli z rejencji bydgoskiej, a sam Bülow w swym zarządzeniu z 6 września 1919 r. wyraźnie podkreślał, że przeniesienie do nowej rejencji uważać należy za wyróżnienie i dlatego trzeba brać pod uwagę tylko najbardziej energicznych, młodych, nie zrutynizowanych pracowników. Szczególnie zależało mu na tym, ażeby zgłaszali się ochotnicy.

W ten sposób znaleźli się w Pile wszyscy ci, którzy posiadali doświadczenie w pracy na ziemiach polskich pod panowaniem pruskim i rozumieli cele i zadania, do jakich powołana została prowincja i czego się od nich na tych terenach w przyszłości oczekuje. Wspomniał dalej Bülow, że istniała ogólna obawa, iż przy podziale pozostałych skrawków obydwu prowincji i przy wcielaniu ich do sąsiadujących okręgów rejencji zerwane zostaną więzy i tradycje oraz zapomniane wspomniane wyżej nadzieje na przyszłość. Sprzeniewierzenie się tej idei bez wątpienia dotkliwie oddziała na niemieckość wschodu i doprowadzi do licznych protestów ludności i organizacji.

Starania Bülowa szły w tym kierunku, by jak najszybciej otrzymać pomieszczenia w Pile oraz by zapadła decyzja co do powołania rejencji. Wiązało się to ściśle ze zbliżającym się terminem opuszczenia Bydgoszczy. Pruskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie wykazywało zbytniego pośpiechu w tej sprawie, mimo iż z przyczyn natury politycznej uznawało konieczność powołania prowincji. W gazecie ,,Schneidemühler Zeitung” z 9 listopada 1919 r. zaprzeczano, jakoby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych chciało wcielić resztki ziem prowincji polskich do najbliżej położonych prowincji. Władze państwa kładły specjalny nacisk na to, by dementować tego rodzaju pogłoski, a co więcej, oficjalnie stwierdzały, że dążą do tego, by utworzyć jednostkę administracyjną o nazwie przypominającej utracone ziemie. 17 października 1919 r. ministerstwo to wysłało specjalne pismo do wszystkich resortów Rzeszy, państwa pruskiego oraz komisarza Rzeszy do spraw wyżywienia i do spraw węgla, stwierdzające, że z chwilą zawarcia traktatu pokojowego ustają wszelkie czynności służbowe na odstąpionych terenach, a tymczasowa władza administracyjna w Pile będzie na przyszłość kompetentna dla zachodnich resztek powiatów prowincji poznańskiej i zachodniopruskiej, z wyjątkiem przyłączonej do powiatu lęborskiego cząstki powiatu wejherowskiego.

21 listopada 1919 r., jak donosiła „Schneidemühler Zeitung”, odbyło się uroczyste posiedzenie wszystkich urzędników rejencji, któremu przewodniczył prezydent rejencji v. Bülow. Przedstawiał on ogrom trudności, jaki ich czeka w odpowiedzialnej i trudnej pracy na wysuniętym na wschód posterunku.

O tymczasowości tej decyzji świadczyć może fakt, że na zapytanie nadprezydenta rejencji w Szczecinie minister spraw wewnętrznych, pismem z dnia 17 kwietnia 1920 r., a więc, gdy w Pile rozlokowali się już częściowo urzędnicy z byłej rejencji bydgoskiej, oświadczył, że nie ma jeszcze ostatecznej decyzji o przydziale administracyjnym pozostałych przy Prusach resztkach obydwu prowincji.

W Pile i w innych większych miasteczkach, gdzie osiedlała się znaczna liczba Niemców opuszczających ziemie polskie, starano się wywrzeć nacisk na ministerstwo, by nie odwlekało sprawy utworzenia odrębnej prowincji. W czerwcu 1920 r. odbył się w Pile wielki wiec zorganizowany przez powołany do życia Komitet Partii Politycznych do Spraw Zachowania Prowincji (Der Arbeitsausschuss der Politischen Parteien zur Erhaltung der Grenzmark), na którym powzięto postanowienia, przesłane później w formie pisemnej rezolucji do ministra spraw wewnętrznych. Przede wszystkim starano się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego dąży się do powołania samodzielnej prowincji, a więc już nie tylko rejencji, z odrębną administracją prowincjonalną, izbą rolniczą i rzemieślniczą. Stwierdzano, że wskutek przegranej Niemiec w ostatniej wojnie mieszkańcy Marchii Wschodniej oderwani zostali od prowincji poznańskiej i zachodniopruskiej. Wbrew swej woli musieli opuścić ojczyznę. Broń, którą chwycili w jej obronie, musieli złożyć. Podnoszą więc teraz głosy, by po raz drugi nie pozwolić decydować o sobie bez ich woli. Ich (obu prowincji) tak drogie nazwy, kamienie milowe pruskiej i niemieckiej historii, nie mogą pójść w zapomnienie. Młodzieży, naszej nadziei na przyszłość, muszą one wejść w ciało i krew.

Zdawano sobie sprawę, że owa Grenzmark będzie miała niezwykły kształt i mały obszar. Uspakajano się jednak, że doświadczenie wykazało możliwość zarządzania prowincją złożoną z nie

graniczących ze sobą kawałków. Myśl utworzenia okręgu administracyjnego w formie rejencji już jednak nie wystarczała. Dążono, by to była prowincja ze wszystkimi przysługującymi prawami i obowiązkami. Mogłaby ona wówczas utrzymać i rozwijać stosunki z dawnymi obszarami znajdującymi się obecnie w Polsce.

Podkreślano również, że gdyby nie utworzono takiej prowincji, nazwy jej tym samym znikłyby z mapy Niemiec. Przywiązanie do ojczyzny zarówno Niemców za granicami kraju, jak uchodźców ze wschodnich terenów do Rzeszy, doznałoby poważnego wstrząsu. Zostałaby przekreślona cała dotychczasowa przeszłość i nadzieja na lepszą przyszłość.  Przedstawiciele partii politycznych zgromadzeni na wiecu uważali więc, że należy zespolić wszystkie siły w wiernej służbie dla Marchii Granicznej, a nie rozpraszać ich w trzech prowincjach. Podkreślano ponadto, że na niemieckim terenie granicznym mieszkają tysiące Polaków i w stosunku do nich musi być prowadzona jednolita i słuszna polityka. Przy rozczłonkowaniu tych części i wcielaniu ich do różnych prowincji zadanie to nie będzie mogło być wykonane w sposób zadowalający. Kwestia więc ludności polskiej, zamieszkałej dość licznie i w zwartych skupiskach na resztkach dawnych prowincji poznańskiej i zachodniopruskiej przypadłych Niemcom, odgrywała również dużą rolę przy powstawaniu prowincji. Na tę ludność miała być zwrócona specjalna uwaga władz przyszłej prowincji. Zrealizować to zadanie można było jedynie w jednej prowincji, pod okiem jednolitej administracji. Z uwagi na zadania polityczne, czekające na nową prowincję, nie mogły przy jej tworzeniu wchodzić w grę względy natury finansowej czy oszczędnościowej, o których ministerstwo spraw wewnętrznych tak wiele mówiło.

Oświadczenie powyższe podpisały następujce partie: Deutsch- nationale Volkspartei, Deutschdemokratische Partei, Deutsche Volkspartei, Sozialdemokratische Partei Deutschlands i Zentrumspartei. W tej sytuacji i Partia Socjaldemokratyczna, która nie posiadając wpływów na tych terenach była początkowo przeciwna tworzeniu prowincji, teraz przyłączyła się jednak do zgodnego chóru, wysuwającego na czoło względy polityczne i podkreślającego wagę nowej prowincji dla łączności z niemczyzną pozostałą w obrębie państwa polskiego.

Również na sejmiku powiatowym w Złotowie, który pierwotnie pragnął przynależności do Pomorza poruszono tę sprawę. Wysłano 16 lipca 1920 r. telegram do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Stwierdzono w nim, że prawa starej prowincji Prus Zachodnich będą utrzymane, gdy utworzony zostanie odrębny okręg administracyjny. Proszono więc o specjalną dotację finansową na utworzenie Grenzmark.

Dnia 22 września 1920 r. odbyło się w pruskim sejmie (Landtag) pod przewodnictwem sekretarza stanu F r e u n d a posiedzenie z przedstawicielami frakcji parlamentarnych. Freund zaznaczył na wstępie, że w zakresie przyszłych spraw komunalnych w tzw. Grenzmark nie zapadło żadne postanowienie. Za utworzeniem jednak odrębnej jednostki komunalnej, a więc prowincji, przemawiają względy historyczne, polityczne oraz stanowisko mieszkańców tych ziem. Względy praktyczne przemawiają przeciwko tworzeniu samodzielnej prowincji, i to zarówno z uwagi na ukształtowanie terytorialne, jak też sprawy finansowe. Według zestawienia sporządzonego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych na około 5,08 milionów marek budżetu rocznego około 4,5 miliona marek trzeba było dopłacić z budżetu państwa. Opierając się na ustawach z 1875 i 1902 r. o dotacjach dla prowincji wschodnich, na pozostałe resztki obydwu utraconych prowincji winno przypaść tylko 1 milion marek dopłaty. Z tych względów rząd pruski uważa powołanie odrębnej prowincji za niemożliwe;

przywiązuje jednak duże znaczenie do opinii w tym względzie frakcji parlamentarnych. Z obecnych na zebraniu członków frakcji głos zabierali posłowie: von Kries, Kronsohn, Schulte, Bischke, Rebehn, Weissärmel, Stoeffel i Bende.

Wszyscy byli zgodni co do jednego, a mianowicie że cała ludność Grenzmark, bez względu na różnice społeczne i polityczne, dawała niejednokrotnie wyraz swej woli, by ziemie te stanowiły odrębną prowincję. Przy tak wielkim znaczeniu politycznym prowincji — o którym tu nieraz była mowa — względy finansowe stanowić winny rzecz zupełnie drugorzędną. Do dyskusji pozostałoby jedynie, czy zakres zadań prowincji nie powinien być ograniczony. Poseł Stoessel podnosił sprawę, czy z uwagi na zbytnie rozciągnięcie prowincji z północy na południe nie lepiej będzie włączyć Wschowę do Śląska. Można by też zastanowić się nad kwestią, czy zachodzi potrzeba utworzenia odrębnych izb rolniczych oraz odpowiednich krajowych urzędów do spraw kultury. Na zakończenie posiedzenia sekretarz stanu Freund stwierdził, że wszyscy posłowie wypowiadali się za koniecznością powołania do życia samodzielnej prowincji Grenzmark Posen-Westpreussen.

Konferencja ta nie posunęła sprawy wiele naprzód. 7 grudnia 1920 r. „Kreuzzeitung” w artykule pt. Um die Grenzmark Posen – Westpreussen podała do publicznej wiadomości treść interpelacji w Landtagu posła Niemieckiej Partii Narodowej (Deutschnationale Partei), Budjuhna. Otóż według doniesienia prasy rząd pruski, a głównie minister spraw wewnętrznych, Severing, w czasie obrad nad zagadnieniem reformy administracji wypowiadali się ze względów oszczędnościowych przeciwko utworzeniu samodzielnej prowincji Grenzmark Posen-Westpreussen. Aby utrzymać nazwę utraconych prowincji zamierzano nadać okręgowi rejencji w Kwidzynie nazwę — Regierungsbezirk Westpreussen, a właściwą Grenzmark, położoną na zachód od „korytarza” polskiego, wcielić do Brandenburgii pod nazwą: Regierungsbezirk Posen lub Regierungsbezirk Grenzmark. Części byłej prowincji poznańskiej wokół Wschowy winny być wcielone do Śląska. Bud- juhn zwrócił się do rządu pruskiego z zapytaniem, czy wiadomości te są zgodne z prawdą, dlaczego przyjęte na szóstym posiedzeniu Landtagu w dniu 28 listopada 1919 r. postanowienie o powołaniu Grenzmark Posen-Westpreussen jeszcze nie zostało wykonane i kiedy oczekiwać ze strony rządu wydania odpowiedniej ustawy. „Kreuzzeitung” nie przytaczała odpowiedzi ministra spraw wewnętrznych na interpelację, ze swej strony dodaje jedynie komentarz, że postanowienie to powinno być możliwie jak najszybciej wprowadzone w życie, przytaczając ponownie znane już dobrze argumenty przemawiające za powołaniem prowincji. 13 stycznia 1921 r. otrzymał poseł Budjuhn odpowiedź ministra Severinga na swą interpelację. Przytoczył on raz jeszcze cały bieg spraw związanych z utworzeniem Grenzmark Posen-Westpreussen, oświadczając, że w zarządzeniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 2 sierpnia 1919 r. postanowiono, iż położone na zachód od granicy niemiecko-pruskiej resztki dawnej prowincji Prus Zachodnich i Poznańskiej, z wyjątkiem skrawka powiatu wejherowskiego, mają tworzyć okręg rejencji z ośrodkiem w Pile. W ten więc sposób postanowienie pruskiego Landtagu z 28 listopada 1919 r. już dawno zostało zrealizowane. W tej sprawie nie było potrzeby wydawania specjalnej ustawy, gdyż zmiana granic rejencji tego nie wymaga. Natomiast nie załatwiono jeszcze poruszonej na konferencji przedstawicieli frakcji parlamentarnych sprawy czy ziemie te mają stanowić odrębną prowincję — jednostkę komunalną. Sprawa utworzenia takiej jednostki, jak również jej terytorialnego rozgraniczenia oraz rozgraniczenia kompetencji jest dopiero w fazie załatwiania. Przedsięwzięte zostały w tym celu wstępne prace prowadzące do wydania odpowiedniej ustawy. Wymaga ona jednak wielu jeszcze uzupełnień i korekt.

Z wyjaśnienia tego wynikało, że ostateczne decyzje w kwestii utworzenia odrębnej prowincji jeszcze nie zapadły mimo nacisku ze strony partii politycznych oraz mobilizowania opinii publicznej. W każdym razie, na pytanie Ministerstwa Spraw Zagranicznych z dnia 15 października 1921 r. wywołane prośbą poselstwa polskiego w Berlinie o wyjaśnienie jaką oficjalną nazwę nosi pozostała w granicach niemieckich część poprzedniej prowincji poznańskiej, ministerstwo spraw wewnętrznych pismem z dnia 28 listopada 1921 r. odpowiedziało, że nazwy tej dotychczas nie nadano. Natomiast obydwie resztki prowincji poznańskiej i rejencji kwidzyńskiej tworzą nowy okręg, który otrzymał nazwę Grenzmark Posen-Westpreussen. W niecały miesiąc później ministerstwo spraw wewnętrznych zakomunikowało ministerstwu spraw zagranicznych, że Grenzmark Posen-Wespreussen tworzy samodzielny okręg, a prezydent rejencji w Pile v. Bülow jest jednocześnie zastępcą nadprezydenta dla tego okręgu. W związku z osobą nadprezydenta wspomnieć trzeba, że Friedrich von Bülow należący do stycznia 1920 r. do Deutschnationale Partei, z chwilą, gdy osiedlił się w Pile nie znalazł się w szeregach tej partii, ale oświadczył, gdy tamtejsza miejscowa grupa zwróciła się do niego, że jego przekonania skłaniają go ku prawemu skrzydłu Deutsche Volkspartei. Jednakże i do tej partii nie przystąpił. Formalnie więc nie należał do żadnej partii.  O nowe stanowisko nadprezydenta ubiegało się kilku kandydatów Partii Socjaldemokratycznej, Centrum oraz Niemieckiej Partii Ludowej (Deutsche Volkspartei), jednakże Bülow utrzymał się jako już działający prezydent. Nic się więc w układzie organizacyjnym rejencji nie zmieniło. Stopniowo dopiero następowały pewne zmiany. I tak z artykułu dr Perdelwitza zamieszczonego na łamach Ost-Heimat pt. Zukunftsfragen der Grenzmark Posen-Westpreussen z dnia 6 stycznia 1922 r. dowiadujemy się, że Grenzmark jest tworem mieszanym powołanym do życia 30 listopada 1920 r. jako prowincja. Do tego jednak czasu brakowało najważniejszych organów zarządu gospodarczego, niezbędnych dla odbudowy prowincji, z wyjątkiem izby handlowej oraz izby rzemieślniczej. W niedługim czasie miała być zorganizowana izba rolnicza. Autor wspomnianego artykułu dopominał się, ażeby izby te zorganizowały jak najszerszą działalność i czyniły przygotowania, do podjęcia handlu z Polską, jak to czyniły inne prowincje. W niedługim już jednak czasie ostatnie formalne przeszkody zostały usunięte. Trzeba przyznać, że w pewnej mierze do ostatecznego utworzenia samodzielnej prowincji przyczyniła się postawa Deutscher Ostbund. Prezydium jednak stawiało warunki, które sprowadzały się do zmonopolizowania tam w ręku swym całej działalności kulturalnej, jeżeli można to tak nazwać, o wybitnym jednakże zabarwieniu politycznym. Organizacja ta była początkowo przeciwna tworzeniu odrębnych prowincji na wschodzie uważając, że należy stworzyć jedną wielką Ostmark, ażeby w ten sposób stworzyć wielki front walki przeciwko wschodnim sąsiadom, popieranym przez całe Niemcy.

Z założeń programowych Grenzmark wynikało jednak, że będzie ona spełniać podobne cele polityczne, które stawiał sobie Ostbund i dlatego w ostatniej fazie starań organizacja ta dała swe poparcie.